Gamer
|
Wysłany:
Pon 23:12, 02 Cze 2008 Temat postu: |
|
szczerze ? Wigle wspominam najlepiej! Dlaczego? proste wszyscy grali na tym samym poziomie. Teraz możliwości gry poszły do przodu, początkujący gracz w szybki sposób może wbić wysoki poziom i w łatwy sposób dorobić się seta (allegro). Na wiglu blessy osiągały cenę do 7 zł czyli za 10b płaciło się 70 zł teraz za 10 zł można kupić 30b. Według mnie Mu straciło już swój urok, wszelkiego rodzaju bugi, boty (o ile można nazwać aktualne programy botami, bo to raczej kombajny do hakowania gry). Co do botów nic nie mam bo każdy czasem musi odpocząć od gry i odejść na chwile od kompa ( mam na myśli tu prostego bota, który nie ingeruje w grę, czyli klikanie lewego przycisku myszy i spacji itp.). Zresztą sami wiecie jak jest...Jedyne co mnie trzyma w tej grze, w która i tak ostatnio mało gram, to gildia. Naprawdę jestem dumny z tego iż udało nam się z tworzyć tak wspaniały zespół. Jak by nie daj boże kiedyś gildia padła i miał bym szukać innej to Pijaki tak podniośli poprzeczkę, że chyba nigdy bym nie znalazł takiej w której bym się czuł tak dobrze! |
|
Gość
|
Wysłany:
Czw 16:20, 29 Maj 2008 Temat postu: retrospekcja... może czas wrócić na Wigle... choć na chwile. |
|
Przedmowa ^^
Przed przeczytaniem wróćcie sie proszę do części V
Dawno już bowiem ukazała sie część poprzednia
CZĘŚĆ VI
Pusty kufel wrócił mu zmysły – barman – huknął gromko Quort – i odwracając naczynie dnem do góry dał wyraźnie do zrozumienia czego sobie życzy.
Hej Quort, ok? - spytała nieśmiało Elfka
nie, nie ok – odpowiedział rycerz – pamiętacie... hmmm, szlag by... jak moglibyście nie pamiętać... qrwa...
Quort? Co jest? - zapytał Juzio – coś się tak roztkliwił ?
Pamiętacie Fylthira? I resztę ferajny ze starego Świata? Heh... to były czasy! Wojny, bitwy, ludzie, bestie... wszystko wtedy było inne, nie wiem... żywsze, mocniejsze, miało sens, smak... teraz czy pijesz wino czy piwo... wszystko śmierdzi tak samo.
Daj spokój Quort – powiedziała Abi, nie wracaj do tamtego świata, tak, ponoć był piękny, ale... ale teraz... przecież też... przecież jesteśmy, istniejemy, żyjemy, walczymy. Kurde Quort! Przecież wciąż tu jesteśmy!!!
Czołem Ekipa – powiedział Danko i dosiadł się z dwoma pokaźnymi kuflami w wielkich jak bochny chleba dłoniach.
Cze Dan – dla kogo drugi? - Spytał Beliar, patrząc łakomie na białą pianę na czubku kufla
Dla mnie, a jakże inaczej, nie będę przecież dwa razy zamawiał jak kufelek na trzy łyki mam!
No przecież dwulitrowe wziąłeś – sapnął Glam
No ba, mniejszych nie opłaca się nosić – zarechotał Danko – hej Quort, coś taki zamyślony?
Heh... nie wiem, jakoś na wspomnienia mnie wzięło. Pamiętasz Ostatnią Bitwę, wtedy tam w Devias… chyba eony temu? Zostawiliśmy tam tylu fajnych ludzi. Dobrych rycerzy, kurcze. Naprawdę czasem... ech...
Taaa, wiem o czym mówisz – odpowiedział Danko i odstawił pierwsze puste już naczynie.
Biegliśmy.
Pamiętam jak by to było wczoraj. Biegliśmy w stronę rynku bo fama niosła, że kasztelańscy na Was całą siłą się szykują,
ale pamiętacie jak było. Gawiedź, wszędzie pełno gawiedzi, przecisnąć się nie dało. Parliśmy jednak naprzód, biliśmy, kopali i pchali do przodu, kiedy wpadliśmy na plac mrowie kasztelańskich psów ogarniało Was z każdej strony. Rzuciłem szybko komendy, podzieliłem swoich na grupy i uderzyliśmy klinem by przebić się do Was. Kiedy jednak nabraliśmy rozpędu z prawej strony w moje cztery grupy wbiły się te psy Ameny, wiążąc prawą flankę w bitwie i wybijając resztę mojego natarcia z impetu. Jakoś się jednak udało, przeszliśmy kasztelańskich i wtedy was zobaczyłem. Wyglądaliście jak upiory z najgorszych snów, synowie mroku i córy rozpaczy. Cali we krwi pobitych wrogów dalej walczyliście twardo stawiając opór. Kolejne truchła kasztelańskich guildii padały przed wami w bezładzie na lepką od krwi ziemie...
*************
…
- Danko!!! na Lokiego! Danko!!! - wrzasnął Hell i rzucił nowo wyuczonym zaklęciem. Błysk i huk, potem cisza. Danko rozejrzał się wokoło. Świat jakby zwolnił i przejaskrawiony wydawał się stać w miejscu. Potem wszystko wróciło... podmuch zmusił go do instynktownego przyklęknięcia. Wroga nie było w promieniu 30 kroków od sojuszniczych gildii. Stali sami, a proch zniszczonych uderzeniem ciał rozwiewał wiatr tworząc małe czarnoszare wiry.
Na kulawego Lizzarda co to kurna było ? - wysyczał zdezorientowany rycerz.
To nowa umiejętność naszego Imperka... tzn. Hellraisera, bo tak się każe nazywać, zdziwaczał troszkę... zresztą zobaczysz – rzuciła mu Karola.
Witaj Dan, cieszę się że jesteście, na bogów , z Wami damy im rade – ryknął Juzio
heh bez nas widzę też dajecie rade – odpowiedział Danko –Idą.
Pierścień wokół sojuszu znów zaciskał pętlę – Hell, walnij im znowu – rzucił pomysłem Danko.
kurde, staram się, myślisz, że co teraz robie... ale to cholerstwo coś nie chce się od razu odpalać, nie wiem, kurde Hetere i dupa... będę próbował, walczcie qrwa mieczami! Od czego je macie?!
Quort spojrzał na Fylthira i wskazał głową miejsce swojego uderzenia, Fylthir przeliczył szybko odległość i wybrał miejsce na swoje combo.
Kiedy pierścień kasztelańskich zacisnął się na odległość włóczni Juzio krzyknął – TERAZ!!!
Rycerze buffowani przez elfy wykonali skomplikowane serie ciosów, a kolejne combosy trafiając szybko i potężnie odsyłały gwardzistów w nicość.
Bitwa trwała nadal. |
|